Jak nazwa wskazuje, jest to budynek przeznaczony do pracy służb policyjnych miasta. Trzy piętrowy posiadający na każdy biura, sale przesłuchań oraz kilka celi w celu zatrzymywania podejrzanych przestępców na kilka godzin lub dni, w zależności od ich stopnia przewinienia.
Biuro Adriana Dratsheva znajduje się na drugim piętrze. Dzieli je z kolegą, który co prawda zajmuje się zupełnie inną sprawą. Jakichś przestępstw w mieście, poszukując mordercy. Adrianowi przypadła robota zajęcia się odnalezienie uciekinierów z Czarnego Delfina. Znów zabawa w kotka i myszkę. Nie docenili chyba jego umiejętności na tyle, żeby pozostawić przy sprawie dyrektora wspomnianego wcześniej więzienia. Czyżby ktoś za tym stał, pracują w tym budynku? Nie był pewny. Lecz założył sobie iż działając w jednej, być może trafi na jakiś interesujący trop drugiej.
Stojąc przy biurku i przeglądając jakieś akta, został zapytany przez towarzysza.
- Jak idzie sprawa?
- Ciężko. Nie obędzie się bez odwiedzin w tym więzieniu. - Odpowiedział westchnąwszy, zamykając zaraz teczkę. Za mało miał tutaj potrzebnych informacji. Może kuratorka będzie w stanie dać mu ich więcej? Nie zaszkodzi udać się i osobiście sprawdzić oraz zapytać.
- Nie boisz się tam iść? Powiadają że nawet klawisze nie są przyjaźnie nastawieni. - Wtrącił się ponownie blondwłosy mężczyzna.
- Niby czego się mam bać? - Uśmiechnął się i pokręcił głową. Czego policjant się ma bać? Czasami miał wrażenie że kolega nie trafił dobrze ze swoim powołaniem. Ubrał marynarkę, zabrał płaszcz i powiadomił o wyjściu. Im szybciej to załatwi tym lepiej.
[z/t]